Przy okazji jesiennego szczytu EO-MTBInG (więcej o EO-MTBInG tutaj) w Słowenii natknęliśmy się na ciekawe wykorzystanie nieczynnych kopalni – do wycieczek pieszych, kajakowych i rowerowych. Nie mieliśmy czasu przetestować wszystkich opcji zwiedzania, więc wybraliśmy oczywiście jazdę na rowerze. Było warto.
Kopalni Mežica działała od 1665 do końca XIX wieku, przez co większość tuneli nie jest zrobiona “od linijki”. Wydobywali tam ołów i cynk, mozolnie je wybierając spomiędzy warstw skalnych. Dzięki temu niektóre tunele mają naprawdę fantazyjne kształty, a jazda nimi nie jest nudna.
Pierwsze na co się zwraca uwagę to cisza panująca w tunelach. Słychać tylko szum opon sunących po dnie korytarza, bicie serca i oddech. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do szmeru lasu lub miasta, że wydaje się to nienaturalne. I automatycznie mózg zarządza tryb alarmu.
Ciemności panują w środku egipskie, ale tego się wszyscy spodziewali. Choć i tak zabawa z wyłączeniem latarek pokazała, że nigdy na zewnątrz nie robi się aż tak czarno. Od razu człowiek się utożsamia z górnikami, którym skończyło się światło i musieli czekać godzinami, aż ktoś zauważy ich nieobecność na końcu szychty i po nich przyjdzie.
Jazda samemu byłaby naprawdę psychodeliczna. I raczej niemożliwa, bo bez znajomości trasy najprawdopodobniej zostałoby się na zawsze w podziemnym labiryncie. Odnóg jest wiele i każda wygląda bardzo kusząco. Tylko dla urodzonych pod szczęśliwą (i nieomylną) gwiazdą.
Przed wjazdem zastanawialiśmy się jak tam będzie z jakością powietrza pod ziemią. Akurat w tej kopalni było całkiem nieźle – wentylacja jest naturalna i w pełni wystarczająca. Tylko w kilku korytarzach czuło się trochę za dużo pyłu.
Ogólnie bardzo ciekawa wycieczka, choć jako wyjście na rower to raczej jako ciekawostka krajoznawcza i uzupełnienie do bardziej urozmaiconych tras naziemnych. Kilka dni z rzędu pod ziemią mogłoby być monotonne. Zwłaszcza, że trasy w okolicy są zacne i żal nie skorzystać. Najlepiej z pomocą lokalnego przewodnika, który ogarnia zarówno kopalnię jak i wszystkie okoliczne ścieżki (np. nasz znajomy Anej z BIKE NOMAD). Warto, bo pokaże wam trasy, po których można jeździć tylko z miejscowym.
Do kopalni Mežica wróciłabym z chęcią spróbować wersji z kajakiem i na zawodach Black Hole Enduro. Jeden odcinek specjalny odbywa się właśnie w kopalni, po tunelach normalnie zamkniętych dla zwiedzających. Taki początek OS-u robi wrażenie.
Podziemia dla aktywnych wydają się to dobrym pomysłem na ożywienie ruchu turystycznego na terenach pogórniczych. Mogą działać cały rok i gwarantują stałą pogodę. I jest to ciekawa forma poznawania historii danego obszaru. W kopalni Mežica zadziałało, więc w innych też by mogło. Co Wy na to? Ktoś z Was już zawitał na dwóch kółkach lub kajaku w kopalni?