Przez moich już ponad 15 lat w MTB wielokrotnie zadawano mi pytanie „Co możemy zrobić [my mężczyźni], żeby więcej kobiet jeździło na rowerze górskim?”. Jak jeszcze nie znałam środowiska rowerowego, próbowałam wymyślać jakieś miękkie rozwiązania. Teraz muszę się powstrzymywać, żeby nie zacząć tyrady, która siłą rzeczy mniej lub bardziej atakuje pytającego.
Faktycznie chcesz żeby tak było?
Anegdota na start: w 2011 roku prowadzona była dyskusja na temat zwiększenia ilości kobiet w kolarstwie górskim w międzynarodowym środowisku przewodników MTB. Szybko dało się zauważyć, że uczestniczyły w niej tylko obecne kobiety oraz aktywiści, od których pytanie wyszło. W końcu ci ostatni zaczęli dopytywać milczących facetów jak namawiają swoje partnerki do jazdy: „Wcale, bo w sumie nie chcemy z nimi jeździć. Rower to dla nas ucieczka od codzienności, w tym tej domowej. Najlepiej z kolegami, na luzie”. Punkty za szczerość, ale trudno się dziwić, że partnerki to wyczują i nie będą chciały z nimi jeździć.
Zanim zadasz pytanie co możesz zrobić, zastanów się raczej czego nie robić
- Seksistowskie żarty
Jak się zastanawiasz czy żart jest seksistowski, to tak, jest na pewno. - Popisywanie się
To jest przejażdżka, a nie turniej rycerski. Z resztą, jak nie dostałeś oferty na pokaz na festiwalu rowerowym, to raczej i tak nie masz co pokazać. - Obczajanie mijanych rowerzystek
Rowerzystki wyszły na rower, żeby poćwiczyć na świeżym powietrzu, a nie żebyś im w cycki lub dupę się wpatrywał. Owszem, mają na sobie obcisłe ciuchy, ale dlatego że są one wygodne do jazdy, nic się nigdzie nie wkręca. Nie jest to zaproszenie. I tak, to twój problem jak nie możesz się skupić na niczym innym. - Udawanie eksperta pomimo oczywistego braku podstaw do tego
Ogólnie nie proszony o pomoc nie pomagaj - Sikanie na widoku
Serio?! – Też mamy zacząć? - Komplement typu: „Dobrze ci idzie… jak na kobietę”
To nie jest komplement, to obelga. Nie sugeruj że jak babka jedzie na rowerze to cud, bo niektórym zacznie się wydawać, że tak jest i nie będą próbowały się rozwijać. Koledze co byś powiedział w tym miejscu? - Kwestionowanie informacji podawanych przez kobietę. Przykład: Gość zapytał grupy damsko-męskiej o wskazówki jak dojechać w miejsce x. Odpowiedziała mu kobieta. Gość patrzy na facetów z grupy, żeby uzyskać potwierdzenie, czy aby na pewno.
Zdarza mi się to nagminnie w trakcie prowadzenia szkoleń. Co jest podwójnie urocze – nie dość że gość ignoruje najbardziej ogarniętą terenowo osobę w grupie, to jeszcze prosi o potwierdzenie osób, które najczęściej są w danym miejscu pierwszy raz w życiu. - Upraszczanie że kobiety potrzebują prostszych tras
?!? To może zabiorę cię ze sobą na przejażdżkę? – Jak się porzygasz ze zmęczenia na podjeździe i posrasz ze strachu na zjeździe, to może przestaniesz gadać od rzeczy.
Czy płeć ma znaczenie w MTB?
Ekspertem nie jestem, ale nie stałam nigdy w połowie podjazdu i dysząc ciężko myślałam Podjechałabym to gdybym była facetem, była to raczej autokrytyka Czemu aż tak leniłam się zimą. Podobnie na zjazdach – jak na wyjeździe zatrzymała mnie jakaś sekcja, z irytacją sobie uświadomiałam Przecież to nie jest dużo trudniejsze od zjazdu x na chacie. Gdybym robiła go częściej, poszło by bez problemu. Czyli w skrócie moim zdaniem ani cycki, ani penis, ani ich brak nie wpływa znacząco na jazdę na rowerze górskim.
To co ma ogromne znaczenie to głowa, doświadczenie, koordynacja ruchowa, kondycja i wydolność. Gdzie doświadczenie i kondycja są efektem pracy niezależnie od płci, koordynację ruchową statystycznie to kobiety mają lepszą, a badania pokazują, że lepsze predyspozycje do sportów wydolnościowych też mają kobiety. Więc wychodzi na to że faceci nadrabiają brawurą, no i przede wszystkim wcześniejszym startem, często wynikającym z innej roli narzucanej przez społeczeństwo oraz idących za tym możliwości (np. stypendia sportowe).
Skąd więc proporcje są odwrócone?
Trudno żeby na tą chwilę było inaczej, skoro od lat ma miejsce systemowa dyskryminacja kobiet. Historyczne różnice związane z prawem do głosu, nadal aktualne z równością płac, wymieniać mogę długo. Do tego od wielu pokoleń faceci mają wbijane do głowy, że mają być silni, odważni, męscy (co to u licha znaczy?!), zdecydowani, a kobiety słyszą, że mają nie dźwigać, być uległe, delikatne, siedzieć w domu, gotować i pilnować dzieci.
Patrząc z perspektywy instruktora MTB, walka z tym jest niezwykle uciążliwa (ktoś może ma jakieś porady jak odwrócić pranie mózgu?). I nie wiem już co jest trudniejsze – czy wytłumaczenie facetowi, że jedzie za szybko do swoich umiejętności, czy babce że idzie jej świetnie, a już na pewno o niebo lepiej niż partnerowi. Bo on się zna lepiej, jeździ dłużej. Przy braku techniki dłużej nie znaczy lepiej.
W zastanej rzeczywistości zarówno grupy w większości męskie jak i w większości damskie potrafią być nie do zniesienia. Mimowolnie zaczynają się zachowywać tak, jak im mówiono że mają się zachowywać płcie. W efekcie faceci niepotrzebnie ścigają się ze sobą na transferach, a potem nie starcza im sił na ćwiczenie. Ich komentarze są delikatnie mówiąc niepoprawne politycznie, bo przecież to just boys being boys, empatia jest dla kobiet. Babki z kolei zasłaniają się płcią, gdy muszą na sekcji przełamać strach czy użyć mięśni na podjeździe. Bo przecież zawsze im mówiono, że przed smokiem uratuje je królewicz, przez próg wniesie mąż, a jak będą miały za dużo mięśni, to nie będzie dobrze, nie będą wystarczająco kobiece.
Innymi słowy mózgi wyprane i tak przemaglowane, że stały się zupełnie gładką, sztywną płachtą. Żeby znowu mogły jakkolwiek funkcjonować, trzeba teraz zmiętolić je na nowo. A skoro tak już jest, to optymalne byłyby grupy pół na pół. Wtedy nie dość że podgrupy powstrzymują się przed przysłowiowymi męskimi i damskimi zachowaniami, to przede wszystkim mogą się przekonać na własne oczy, że tak naprawdę wyjściowo od siebie nie różnią się za bardzo, że to społeczeństwo niepotrzebnie ich kieruje w przeciwne strony.
Idealny świat (wg mnie)
Pozbawiony płci. A przynajmniej w kontekście pracy i rekreacji. Spotykasz człowieka i traktujesz go przez pryzmat bycia człowiekiem, a nie kobietą, mężczyzną czy kimś pośrodku. Płcie miałyby znaczenie dopiero w kontekście partnerskim, rozrodczym czy medycznym.
Z ciekawostek – jestem dość drobna, proporcjonalnie do tego cycków nie mam za dużych. Jeżdżę enduro, więc moje ciuchy nie są obcisłe. Jak obcięłam włosy na krótko, kilkuletnie dzieci zaczęły do mnie mówić per pan. Dorośli zauważali inne niuanse i je poprawiali. Co pokazuje jak dziwnym konceptem dla dzieci jest płeć – tu akurat: cycki nieduże + krótkie włosy = facet.
A właściwie czemu uważasz, że to ty, mężczyzna, zachęcisz kobiety do jazdy?
Będziesz stał koło typowego plakatu promującego MTB (sugerującego że to sport dla prawdziwych mężczyzn) i namawiał kobiety do spróbowania? Pomalujesz swój rower na różowo i będziesz go oferował jako wersję dla kobiet? Nie naśladuj branży rowerowej, udowodnisz tylko niezrozumienie tematu.
Każdy człowiek, żeby coś zacząć potrzebuje motywacji, inspiracji i przykładów. Tylko każdy jest inny, więc niekoniecznie to co zadziałało na ciebie zadziała też na twojego kumpla, na mnie czy na moją przyjaciółkę. Niektórzy nigdy nie polubią roweru górskiego, więc na pewno nie można nikogo przekonywać na siłę. Tym niemniej, biorąc pod uwagę statystyki, facet prędzej namówi do jakiejś dyscypliny sportowej faceta niż babkę. Jaki stąd wniosek?
Zrób miejsce, nie dziw się, nie przeszkadzaj
Po prostu zrób kobietom miejsce – na reklamach, na szlakach, w branży. Same dojdą do tego po czym lubią jeździć, z kim i jakich produktów potrzebują. Muszą tylko wiedzieć, że w MTB jest też dla nich miejsce, że nie będą tu tłamszone. Nie odcinaj się jednak zupełnie – jak poproszą o poradę, pomóż, jak organizujesz jakiś wyjazd/wydarzenie rowerowe spróbuj zachęcić mieszane towarzystwo.
Nie reaguj dziwacznie jak spotkasz babkę na trasie – przesadnym zachwytem albo szokiem, bo to najtrudniejsza trasa w okolicy. W końcu sekcje typu hard-core nie dyskryminują – brak chromosomu Y mają gdzieś, nie wybaczają tylko braków technicznych. Jak ciśnie ci się na usta komentarz, którego nie możesz powiedzieć w tej sytuacji koledze, lepiej nic nie mów.
Innymi słowy nie przeszkadzaj, traktuj rowerzystki jak każdego innego człowieka, na rowerze i poza nim. Bo w końcu nie zmienisz obecnej rzeczywistości, jeśli prywatnie dalej na prezent dla jakiejkolwiek kobiety będziesz odruchowo wybierał kwiaty. Daj się ponieść wyobraźni, otwórz horyzonty upominkowe! Zastanów się czemu zupełnie nie przyszedł ci do głowy multitool, track day w sportowej furze, kurs na instruktora palarotniarstwa albo cokolwiek innego. Może jednak właśnie to tej osobie się bardziej spodoba…
