Pustynny raj MTB
To już ostatni artykuł z serii Rowerem po Izraelu i opiszemy w nich miejscówki na południu kraju. Jeśli przegapiłeś poprzednie, to w cz. I znajdziesz ogólne informacje – Wakacje MTB pełne słońca, a w cz. II szczegóły o miejscówkach północnych – Ludzie, kwiaty, zabytki i trasy.
Rejon Morza Martwego
Nasze wyjazdy do Izraela są dla nas wakacjami. Trudno o lepsze wakacyjne zajęcie niż moczenie się w Morzu Martwym, zwłaszcza w ramach relaksu po jeździe na rowerze. O dziwo miejsc gdzie można to robić nie ma aż tak dużo, a wśród tych które są, zdecydowanie polecamy sztuczne zbiorniki na południu. Po pierwsze, wchodzenie do naturalnego zbiornika Morza Martwego jest dużo trudniejsze (wyobraźcie sobie rafę koralową z kryształków soli, która cię tnie, by przesłona woda mogła nieubłaganie szczypać, szczypać, szczypać…); po drugie, ponieważ cały czas poziom wody spada, to z roku na rok trzeba dalej iść; po trzecie prawie nic tam nie ma – ani gdzie spać, ani co zjeść. A na południu, przy sztucznych zbiornikach, są normalne plaże, hotele, jakieś sklepy i knajpki.
Choć dla nas największą zaletą jest to, że zjeżdżają tam szlaki, które zaczynają się mniej więcej w Aradzie. Można więc spać i jeść w dużo tańszej miejscówce, rano wsiąść na rower, zjechać prosto nad morze, wymoczyć się, a na górę wrócić autobusem. I tak zaczynasz na 650 m n.p.m., jedziesz jakieś 30 km z czego do góry robisz tylko jakieś 300 m przewyższenia, reszta jest w dół (czyli łącznie ponad 1000 m w dół, bo kończysz na -388 m n.p.m.). Po jeździe relaksujesz mięśnie udając boję w Morzu Martwym, a do Aradu cię wiozą w kilku dostępnych opcjach – komunikacja publiczna (autobus), taksówki oraz shuttle. Tras też jest sporo, od 2020 też i tych prostszych, dzięki nowowybudowanym singlom MTB. Zdecydowanie ułatwiają one dojazd do Masady i nad morze osobom o mniejszym skillu, choć my zdecydowanie wolimy szlaki piesze „bicycle compatible”. Nasz ulubiony zjazd w całym Izraelu to właśnie jedna z wersji Arad-Morze Martwe.
Pustynna pustka pomiędzy Eilatem a Aradem
Pustynia jak sama nazwa wskazuje, jest raczej pusta niż mocno zamieszkana. Można by więc pomyśleć, że tras na niej nie ma, bo w końcu komu po nich jeździć. Nic bardziej mylnego – warunki do jazdy są tam świetne, tylko nie dla ludzi bojących się samotności, ciszy i (czasem bezlitosnego) słońca. Szlaków jest multum, zwłaszcza 4×4 i pieszych. Te pierwsze spokojnie nadają się na rower i czasami nawet potrafią zaskoczyć jakimś fajnym technicznym odcinkiem. Te drugie trzeba dokładnie zanalizować na mapach i zdjęciach, żeby nie trafić na drabiny albo wyjątkowo niejezdne wadi (np. pełne paskudnych otoczaków). Ale jeśli ktoś szuka prawdziwego enduro, to tylko tam.
Tras dedykowanych rowerom też z roku na rok przybywa, zwłaszcza przy miejscowościach. Są bardziej płynne niż techniczne i raczej kameralne – więcej niż kilka dni się po nich nie pokręcisz. Można oczywiście potem pojechać do kolejnej miejscówki, i to nawet na rowerze po singlach i szutrach. Trzeba tylko dobrze transfer zaplanować – niektóre potrafią zabrać dłużej niż dzień, a że po drodze nic poza pustynią nie ma, to niezbędny prowiant i wodę (w dużej ilości) trzeba mieć ze sobą.
Spróbować jednak warto, bo daleko od cywilizacji można znaleźć naprawdę malownicze miejsca. A potem chwilę odpocząć przed następnym transferem w pustynnych miasteczkach, bo one też są warte odwiedzenia. Każde inne, mające charakter tej grupy ludzi, która postanowiła akurat tam zamieszkać. My możemy polecić Mitzpe Ramon i Sde Boker – ciekawe miejscowości zarówno pod względem ludzi jak i piękna przyrody, no i oczywiście tras rowerowych. Pomiędzy nimi jest też ciekawy transfer rowerowy, choć nie polecamy go robić w deszczo-piasko-wiatro-gradoburzę… My akurat tak wylosowaliśmy.
Eilat – pustynia i Morze Czerwone
Eilat jest w dalszym ciągu na pustyni, więc już tłumaczymy dlaczego ma swój osobny podtytuł. Po pierwsze jest to dość duże miasto z różnymi atrakcjami, więc jak ktoś podróżuje z ekipą nierowerową, to tu na pewno nie będą się nudzić. Plaże, rafa koralowa, rybki, delfiny, lodowisko (tak, dobrze widzicie) i wiele, wiele innych. Po drugie jest to strefa z obniżonym podatkiem, więc ceny wszystkiego są niższe niż gdziekolwiek indziej w Izraelu. Po trzecie tras jest tu multum oraz spore środowisko rowerowe w przeliczeniu na mieszkańca. Po czwarte na początku 2019 roku oddali do użytku lotnisko międzynarodowe Ramon, z którego dojazd do Eilatu autobusem kosztuje mniej niż 5 zł, a loty poza latem są tanie. I po piąte (bardzo istotne), tym razem siedzieliśmy w nim prawie 8 tygodni, łącznie na wszystkich wyjazdach prawie 3 miesiące, więc jako honorowi lokalesi mamy obowiązek szerszego opisania miejscówki.
Trasy dookoła Eilatu są różne, ale łączy je jedno – do najłatwiejszych nie należą: grząsko/sypko, wąsko, ekspozycja, hardcorowe sekcje kamienne, itd. itp. A nawet na szutrach nie odpoczniesz (jeśli chcieć je wykorzystać jako transfery) – można ugrzęznąć w żwirze. Ogólnie jak dla kogoś jest to pierwsze spotkanie z tego typu warunkami, lepiej się najpierw rozgrzać na prostszych trasach lub skorzystać z przewodnika, który oprowadzi po pewniakach oraz pomoże ominąć rezerwaty, gdzie rowery wstępu nie mają.
A potem zostaje tylko szaleć, wybierając trasę, na którą akurat dzisiaj masz ochotę. Dopiero co przyjechałeś i trochę padasz? To może krótka rundka po Lunaparku, czyli w skrócie dużego placu zabaw dla miłośników MTB, znajdującego się tuż przy mieście. Chcesz zakończyć wycieczkę na plaży? Do góry miastem a potem ogólnie kieruj się na lewo. Plaża nie wystarczy, musi być jeszcze rafa i rybki? Początek ten co poprzednio, tylko na koniec jeszcze bardziej na lewo, aż pod granicę z Egiptem. Masz potrzebę totalnych hardcorów? Trudne króciaki znajdziesz już na obrzeżach Lunaparku, do długich pojedź do góry miastem, a potem jeszcze do góry i w prawo. Już i te są za krótkie? Zanim skręcisz w prawo pojedź jeszcze dalej, będzie dłużej w dół, a na koniec jeszcze transfer do miasta rowerem albo autobusem.
Tak to wygląda – jest gdzie się pokulać nawet przy dłuuugim pobycie (np. gdy z zaplanowanych kilku dni robi się prawie 8 tygodni). W szczegółach każde z nas ma swoje ulubione traski – White Elephant w wersji The Ridge, Gishron Cliffs, Nuclear Emerald, Bobeda, Bobeda de lux, Raham, wymieniać by długo. Część nazw oficjalna (lokalesi kochają Strava), część nasza, żeby łatwiej było się dogadać na co kto ma dzisiaj ochotę.
Dodatkowo nie wszystko trzeba robić własnymi siłami – można się wspomóc na podjeździe komunikacją publiczną. Czyli zaoszczędzić czasu i przewyższenia płacąc za bilet autobusowy. Dzięki temu osoby o słabszej kondycji są w stanie zrobić prawdziwą pustynną trasę. A osoby które chcą się zajechać mogą podjechać dalej, zrobić 60 km głównie zjazdu po wąskich szlakach i na koniec kolejne 30 po jednej z głównych okolicznych atrakcji, czyli Timnej.
Timna to park narodowy, który jest pustynią w pigułce – pokazuje wszystkie jej oblicza i kolory na stosunkowo małym obszarze. Polecamy go zwiedzić każdemu, obojętnie czy jest „rowerowy” czy nie. Choć jakieś kółka się przydają (czy to dwa czy cztery), bo mimo wszystko powierzchni do zwiedzenia jest sporo. Jak ktoś nie chce podróżować z rowerem, można pożyczyć na miejscu albo górala albo miejskiego elektryka. My oczywiście polecamy wersję MTB, ponieważ na terenie parku zbudowano bardzo przyjemne zrównoważone trasy rowerowe. Łatwe, ale nie nudne, a do tego w niesamowitej pustynnej scenerii.
No i doceniamy, że największa chroniona atrakcja naturalna uwzględnia rowerzystów. Bo ogólnie wiadomym jest, że parki narodowe nie lubią do siebie dopuszczać rowerzystów i w Izraelu też tak w większości jest – po prostu Timna jest wyjątkowa. Nie tylko wpuszcza rowerzystów, ale oferuje szlaki specjalnie dla nich, dwa razy tańszy bilet wstępu, a w nim kawa, daktyl, 0,5l wody oraz standardowy pakiet – seans o Timnej oraz buteleczka na wielokolorowe piaski. A dochód z biletów idzie bezpośrednio na budowę tras. Byłoby super jakby we wszystkich parkach narodowych tak było.
Eksploruj południowe szlaki enduro z POMBA
Tak jak już wpominaliśmy, to był ostatni artykuł z serii Rowerem po Izraelu. Jeśli nasze opisy zachęciły Cię do wyboru tego kraju jako destynacji na następne wakacje, to bardzo się cieszymy – nam każdy wyjazd pokazywał nowe, ciekawe miejscówki i świetne trasy, więc polecamy Izrael z czystym sumieniem. Nawet chcemy się podzielić naszym doświadczeniem i znajomością terenu w okolicy Eilatu i od 2021 roku ruszamy z wyjazdowymi szkoleniami właśnie tam. Kusi Cię eksplorowanie egzotycznych pustynnych tras enduro pod czujnym okiem instruktora? Zapraszamy na szkolenie UCIEKNIJ PRZED ZIMĄ.